Jak zadbać o bezpieczeństwo na jachcie?

Co zmieniło się w tym sezonie na wodzie? W jaki sposób powinniśmy dbać o bezpieczeństwo na jachcie? Przez co najczęściej dochodzi do wypadków i tragedii? O czym ciągle zapominamy na wodzie? Rozmawialiśmy z Tomaszem Kurowickim, ratownikiem z Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratowniczego.

Żegluj: Jaki to był sezon? 

Tomasz Kurowicki, MOPR: Było pracowicie. Ostatnie trzy lata to w ogóle niezła zmiana. Pamiętam początek pandemii — w 2020 roku było naprawdę spokojnie na wodzie, ludzie próbowali jeszcze wyjeżdżać za granicę. Z kolei 2021 był zatrważający pod kątem ilości interwencji. Nie widziałem w swojej długoletniej karierze takiego sezonu i żeby tyle ludzi odpoczywało na wodzie i przy wodzie. Do interwencji pływaliśmy slalomami, tyle było łódek. Ten rok był spokojniejszy, choć nieznacznie.

Bezpieczeństwo na jachcie i wodzie
Podsumowanie sezonu, dane MOPR

To, co nas cieszy, to zmniejszająca się liczba zgonów — w tym roku doszło do tylko i aż dwóch. W ubiegłym roku były to 4 zgony, a dwa lata temu — aż 9.

A co najczęściej prowadziło do wypadków?

Nieszczęśliwe zbiegi okoliczności, choroby przewlekłe i brawura — to przede wszystkim, ale naprawdę często „sprawcą wypadków” jest zwykły pech. 

W tym sezonie jedna załoga dopłynęła do brzegu, podniosła płetwę sterową, podniosła miecz, a następnie zamierzali zacumować rufą. Ciągnęli łódź i linka, która trzymała płetwę sterową, urwała się, a płetwa z całym impetem uderzyła jednego z załogantów w kolano, przestawiając rzepkę na drugą stronę.

Bezpieczeństwo na jachcie
Bezpieczeństwo na wodzie to podstawa wypoczynku. Fot: Archiwum MOPR

Musicie mieć wiele takich historii po zakończonym sezonie, prawda?

Oczywiście, jest ich na pęczki. Klasyką są sytuacje, kiedy załogant otwiera puszkę i rozcina palec; inny ucina kawałek palca w trakcie rąbania drewna na ognisko. Bom też miał swoje momenty i kilku żeglarzy pozbawił przytomności, uderzając w głowę.

Bardzo często pływamy do ludzi, którzy mają nadzieję, że ich choroby przewlekłe dadzą im spokój akurat podczas urlopu. Na co dzień gonimy w piętkę, żyjemy w stresie, a kiedy nadchodzi ten wymarzony czas — nagle zwalniamy. Kiedy organizm dostaje swoje 5 minut na odpoczynek, zaczynają odzywać się różne dolegliwości. Nadciśnienie, astma, cukrzyca — kiedy my folgujemy sobie podczas wakacji, one zbierają żniwo. My nie weźmiemy leków, ktoś poda nam za bardzo wysmażone mięsiwo, popijemy alkoholem w pełnym słońcu i problem gotowy. 

Jeśli chodzi o bezpieczeństwo na jachcie i wodzie, to ludziom brakuje zdrowego rozsądku. No bo skoro mogę wynająć jacht bez patentu albo houseboat bez uprawnień, to nie muszę znać też do końca przepisów. Tak jak przy jeździe na rowerze po ulicy — coś tam wiem, ale nie do końca. Co mi się może stać? Tacy turyści nie biorą pod uwagę inercji jachtu, bezwładności, powierzchni burty, która przy dużym wietrze działa jak żagiel. Potem pchają się na przewężeniach, płyną prosto na statek białej floty, który waży najmarniej 50 ton. Ludzie nie zdają sobie sprawy z zagrożeń.

Bezpieczeństwo na jachcie
Ostrożność to podstawa bezpieczeństwa na wodzie. Fot. Archiwum MOPR

Kiedy jednak to zagrożenie się pojawi, lepiej dzwonić na 112 czy bezpośrednio do Was?

Do nas. Operatorzy pod 112 przyjmują wezwanie, a potem i tak dzwonią do nas. Czasami telefon odbierają tam ludzie, którzy nie do końca znają jeziora tak dobrze jak my. Każdy rejon ma swoją specyfikę, a ludzie na wodzie sami często nie wiedzą, gdzie są. Ktoś, kto dobrze zna góry, niekoniecznie dobrze poradzi sobie ze zorganizowaniem pomocy na wodzie.

Podam prosty przykład. Jestem na dyżurze, operatorka numeru 112 dzwoni, że tonie łódka na zimnym kącie, pomiędzy Rydzewem a Rynem. To przecież ponad 40 kilometrów szlaku żeglownego. Poza tym — zimny kąt jest i na Jagodnym, i na Kisajnie. Który zimny kąt zatem? Ja o to dopytam, ale operatorka nie zebrała tych informacji od poszkodowanego, bo nie znała specyfiki akwenów.

Jeżeli jesteśmy na jeziorze, dzwońmy do służb, które znają wodę i na niej pracują. To zwiększa nasze szanse. 

Bezpieczeństwo na jachcie
Bezpieczeństwo na jachcie i wodzie to podstawa.

Jak powinniśmy dbać o bezpieczeństwo na jachcie? 

Podzielmy temat na dwie grupy: na żeglowanie z patentem i pływanie na houseboatach czy łodziach spacerowych bez patentu. 

Jeżeli przyjeżdżamy na żagle, podstawową rzeczą jest ABC bezpieczeństwa. Kiedy wypożyczamy samochód, obchodzimy go dookoła, sprawdzamy stan techniczny. To samo powinniśmy zrobić z łódką.

Kiedy odbieramy jacht, sprawdzamy, czy są kamizelki i gdzie się znajdują. Kiedyś podpłynęliśmy do łódki i załoga szukała ich 45 minut. Rozumiesz? To teraz wyobraź sobie, że nagle ich potrzebują, bo łódka tonie na środku jeziora.

Następnie, sprawdzamy, czy jest koło ratunkowe i gaśnica. Upewniamy się, że jest kotwica. Zwłaszcza ta ostatnia ma mnóstwo zastosowań, nie tylko do cumowania. Kotwicę możemy wykorzystać do samoratownictwa, kiedy utkniemy na mieliźnie. Jest też niezbędna, kiedy ktoś wpadnie do wody i nie wypływa. Pierwsze, co powinniśmy zrobić, to wrzucić do wody kotwicę z jakimś odbijakiem, żeby zaznaczyć to miejsce. Ratownicy, którzy przypłyną z pomocą, nie będą musieli marnować czasu na poszukiwaniu dokładnego miejsca zatonięcia, a ich szansa na uratowanie życia wzrośnie. 

W zachowaniu bezpieczeństwa duża jest rola kapitana, który swoją załogę powinien edukować i trzymać w ryzach. Pokazać, która linka służy do czego. Wyjaśnić, jak się zachować w nerwowych sytuacjach. Przekonać do założenia kamizelek ratunkowych. Słuchaj, skoro ratownik nie wstydzi się pływać w kamizelce, to dlaczego żeglarze-amatorzy mieliby się wstydzić? 

Warto też ubezpieczyć się w razie zasłabnięcia lub utraty przytomności przez sternika. Aby zwiększyć szanse na szczęśliwy finał, warto wytłumaczyć załodze, skąd wypływamy, dokąd płyniemy, co będziemy mijać po drodze, którymi kanałami będziemy przechodzić. Załoga nauczy się Mazur, a w razie problemów będzie w stanie dokładnie wytłumaczyć ratownikom, gdzie mają dotrzeć. 

Zalaminowana mapa to też nie jest fortuna. Oprócz niej warto mieć odpowiednie aplikacje na telefonie — czy to Ratunek, czy Żegluj. Ba, z aplikacją Żegluj pływają nawet nasi ratownicy, zwłaszcza w nocy. To chyba najlepszy dowód na to, że warto ją mieć. Dla własnego bezpieczeństwa. 

Bezpieczeństwo na jachcie
Ratownicy MOPR dbają o nasze bezpieczeństwo na wodzie. Fot. Archiwum MOPR

A co z bezpieczeństwem na houseboatach i łódkach bez patentu?

Tutaj trzeba przede wszystkim wyzbyć się myślenia, że „skoro wynajmuję, to płynę, jak chcę”. Mamy masę zgłoszeń, że ktoś wsiadł na pokład łodzi spacerowej, wyznaczył sobie kurs „na ślepo” i próbował przepłynąć Niegocin przez środek. A na środku Niegocina — wiadomo. 

Podstawą jest nawigacja na wodzie, zwłaszcza teraz, kiedy mamy takie aplikacje jak Żegluj. Skoro możemy za darmo i w prosty sposób uchronić załogę i łódkę przed wpłynięciem na mieliznę lub kamienie, to dlaczego tego nie robić? 

Druga sprawa to jakość tych łodzi spacerowych. Dziwię się cały czas, że części tych łódek ludzie nie boją się czarterować. No pomyśl sam — odpływ wody często jest na takich łódkach montowany poniżej linii wody. Jak ta woda ma odpływać? A do tego pawęż jest tak niska, że przy zafalowaniu od rufy woda cały czas wchodzi na pokład albo w zęzę. 

Ale co tu dużo gadać — w części tych łódek nie ma nawet komór wypornościowych. Przecież to kiedyś było nie do pomyślenia. Kiedy łódka przewraca się i robi grzybka, to ma nam służyć jako tratwa ratunkowa. Łódka bez komór przewraca się i idzie na dno. 

No i przede wszystkim — zwolnijmy! Ja wiem, że urlop jest krótki i trzeba wypocząć intensywnie, ale pośpiech nie jest wskazany. Po co robić fale w kanale? Jak masz świetny skuter, to popłyń do strefy do tego przeznaczonej i tam go zajeździj, niech korba bokiem wyjdzie. Ale nie przeszkadzaj i nie zagrażaj innym ludziom. 

Na bazie przypominamy sobie cały czas jedną historię. Wydarzyła się, nie wiem, może z 5 lat temu — na jeziorze jedna żaglówka, bodaj Omega, no i skuter. Co się dzieje? Skuter wpływa w żaglówkę, bo kierujący chciał się popisać. Naprawdę? 

A czy jacht łatwo jest wywrócić? 

Wywrotek turystycznych jest o wiele mniej niż wcześniej. Jachty idą w duże powierzchnie, w zasadzie przypominają małe mieszkania. Minął czas łódek takich jak Tango czy Sasanka. Trzeba się mocno postarać, żeby wywrócić obecne jachty. Niemniej nie jest to niemożliwe.

Należy też wspomnieć, że jachty budowane są teraz trochę inaczej. Laminat, którymi są pokryte, jest znacznie cieńszy. Kiedy wpłyniemy na kamienie, dużo łatwiej przerwać poszycie, a więc też doprowadzić do potencjalnie niebezpiecznych sytuacji. 

Bezpieczeństwo na jachcie
Czy jacht łatwo wywrócić? Fot. Archiwum MOPR

Bezpieczeństwo na jachcie to też wybór odpowiedniej łódki. Jak wybrać czarter? 

Trzeba być wyczulonym na wszystko. Jeśli tylko możemy, dobrze jest się wybrać na miejsce wcześniej i zobaczyć, jak działa dany czarter. Czy łódki są w dobrym stanie technicznym, czy są czyste, czy działają instalacje elektryczne. Musimy do tego podejść z takim nastawianiem, jakbyśmy mieli kupować auto za wszystkie nasze oszczędności. Przygotujmy się do tego, sprawdźmy wszystko. Na Mazurach działa wiele czarterów, które bardzo poważnie i sumiennie podchodzą do swojej pracy. Są też jednak firmy, które traktują swój biznes jak typową wypożyczalnię. Nie konserwują, nie sprawdzają stanu technicznego — ot, po prostu udostępniają łódkę w zamian za swoją prowizję. Tych drugich radziłbym unikać. 

O czym nie powinniśmy zapominać przed podpisaniem umowy?

Podstawą jest spisanie protokołu. W ten sposób zabezpieczymy swój interes i unikniemy niemiłych niespodzianek, takich jak próby wyłudzenia zadośćuczynienia w zamian za szkody, które nie powstały w wyniku naszego użytkowania. Warto też zadać trudne pytania. Np. co w przypadku, kiedy zepsuje się nam silnik? Czy zostaniemy z tym problemem sami, czy może czarterujący przypłynie nam z pomocą? Czy czarterujący ma części zamienne do tego jachtu? Wtedy wiemy, czego możemy oczekiwać i na co powinniśmy się przygotować. 

Czy przed rejsem powinniśmy się jeszcze dodatkowo ubezpieczać? 

Myślę, że tak. Tak samo jak przy wyjeździe za granicę. Ubezpieczanie się przed urlopem to w ogóle bardzo doby nawyk, który warto promować. Nie oszukujmy się, te ubezpieczenia nie są drogie, a żeglujemy bez stresu i wracamy z urlopu tylko z dobrymi wspomnieniami, a nie z długami. Woda to żywioł, a więc każde dodatkowe zabezpieczenie jest mądrym posunięciem.

Bezpieczeństwo na jachcie
Bezpieczeństwo na jachcie to podstawa. Fot: Archiwum MOPR

Czego powinniśmy nauczyć naszą załogę, żeby było bezpieczniej?

Przede wszystkim tego, że kamizelka ratunkowa z pasem krocznym (żeby nie wystrzeliła po wpadnięciu do wody) i kołnierzem (który automatycznie odchyla głowę do tyłu) to obowiązek. Należy ją poznać i zobaczyć, w jaki sposób się ją zakłada i jak się z niej korzysta.

Druga sprawa — jeśli na środku jeziora złapie nas burza, to wszyscy nie uciekają do środka, tylko zakładają kamizelki, zamykają łódkę i siedzą na zewnątrz. Wtedy jacht wolniej pozbywa się powietrza przy wywrotce, nikt nie utknie pod pokładem, a powstały grzybek służy nam jako tratwa ratunkowa. 

Po trzecie — stosujemy „zasadę jednej ręki”, czyli jedna ręka zawsze trzyma się jachtu, kiedy ten się porusza.

Po czwarte, choć o tym mówiliśmy — wskażmy załodze, gdzie są kamizelki, gaśnica i apteczka. 

Warto też pokazać, jak obsługiwać silnik czy żagle. No i pokazać palcem bom, a następnie wszystkich przed nim przestrzec (: 

No i nadrzędna zasada: lepiej rozbić łódkę niż stracić nogę — sprzęt to rzecz nabyta, a życie mamy jedno.

I tu postawmy kropkę. Dziękuję Ci za rozmowę!

Dziękuję.

Gość wywiadu: Tomasz Kurowicki, MOPR

Jak zadbać o bezpieczeństwo na jachcie?
Tomasz Kurowicki

Przygodę z ratownictwem wodnym rozpocząłem w 2002 roku zdaniem egzaminu na młodszego ratownika. Następnie w 2004 roku, już jako ratownik wodny, zdobyłem uprawnienia stermotorzysty żeglugi śródlądowej i jako najmłodszy sternik rozpocząłem dyżury na wodnych karetkach. Ukończyłem studia na kierunku licencjackim z Ratownictwa Medycznego i magisterskich z Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Całe moje życie związane jest z ratownictwem wodnym. Wszystkie kursy i szkolenia, takie jak: Radiooperator SRC, Kapitan Żeglugi Śródlądowej kl. B, Nurek Zawodowy III klasy, Żeglarz Jachtowy, Ratownictwo Lodowe, Ratownictwo Wysokościowe itp., pomagają w codziennej pracy, ale też dają inne spojrzenie na aspekty związane z bezpieczeństwem na wodzie. Aktualnie szczęśliwy mąż i tata 4-miesięcznej córeczki — Malinki. 

O autorze

Redakcja Żegluj
Redakcja Żegluj

Dodaj komentarz

Jedna Pasja, wspólny wiatr

Pobierz aplikację dla żeglarzy
i odkryj przyjemniejszą stronę żeglowania.